Ta niedziela jest tak ładna, że
szkoda ją zmarnować na siedzenie w domu – mam nadzieję, że
wszyscy wyszli na świeże powietrze:) Ja zorganizowałam sobie tyle
„rozrywek”, że nie wiem, za co się złapać – ale na spacer
idę zaraz po niedzielnym obiedzie. Co się na niego nadaje
najlepiej? Rosółziemniakikotletysurówkakompot.
Bardzo chciałam spróbować tego
wynalazku pozwalającego uzyskać seitan bez żadnego wysiłku,
glutenu w proszku, i w końcu udało mi się go kupić w stacjonarnym
sklepie i zaczęłam eksperymentować. Potem trafiłam na promocję,
kupiłam zapas i różnego rodzaju mieszanki zaczęły pojawiać się
w domu. Czysty seitan niespecjalnie przypadł mi do gustu, ale lubię
mieszać go z warzywami i grzybami, żeby uzyskać zwarte kotlety nie
rozpadające się pod naciskiem widelca. Kiedy już zaczniecie
próbować zobaczycie, jakie to łatwe – kluczem jest to, żeby
proporcje seitanu do warzyw były dobre, ja stosuję zasadę, że im
bardziej wodnisty składnik, tym więcej glutenu, ale nigdy więcej
niż 1/3 masy.
Poniżej jedna z najsmaczniejszych
kombinacji, bardzo jesienna – pewnie macie już dość dyni, ja
trochę zamroziłam na zimę i udało mi się uniknąć
przeładowania. Zazwyczaj używam surowej, zmiksowanej dyni, ale
można też użyć resztek ugotowanej do innego celu. Jeżeli dynia
jest bardzo skrobiowa a mało wodnista możecie zmniejszyć ilość
glutenu o 1/3. Z tego przepisu wychodzi 8-12 kotletów, które
wytrzymując tydzień w lodówce na zapas.
Ziołowe kotlety dyniowe
2 szklanki puree z dyni, surowej,
ugotowanej lub pieczonej
1 szklanka glutenu w proszku
pęczek natki pietruszki/ garść
świeżych liści bazylii
Łyżka oliwy
łyżka płatków drożdżowych
woda/ bulion
(pół łyżeczki) pieprz, opcjonalnie
cayenne
(kopiasta łyżeczka) zioła
prowansalskie
(3/4 łyżeczki) sól
Przypuszczalnie macie dynię w
kawałkach, więc najpierw zmiksujcie ją w dużej misce. Posiekajcie
świeże zioła i wymieszajcie z dynią, glutenem, oliwą i płatkami
za pomocą dużej łyżki. Dolejcie tyle płynu, żeby masa była
plastyczna jak ciasto drożdżowe – w przypadku użycia surowej
dyni będzie go bardzo mało. Doprawcie do smaku (w nawiasach podałam
swoje proporcje na mało słone a bardzo ziołowe kotlety).
Mieszajcie jeszcze chwilę, aż masa zrobi się elastyczna i
odstawcie na 10-15 minut, żeby gluten się związał. Z dwóch –
trzech łyżek masy uformujcie kulkę, spłaszczcie ją i wrzućcie
na rozgrzaną patelnię. Patelnia grillowa jest tu doskonałym
rozwiązaniem, bo umożliwia smażenie bez tłuszczu i tworzy
apetyczne paseczki:) Jeżeli jej nie macie, usmażcie je tak, jak
zazwyczaj, na warstwie tłuszczu lub nie. Można je też upiec w 180
stopniach, wstawiając na 20-25 minut.
Nie użyłam tutaj panierki, bo nie mam
takiego zwyczaju, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby jej użyć
– wymieszajcie bułkę tartą lub zmielone migdały z odrobiną
gałki muszkatołowej i białego pieprzu dla ciekawego efektu.
Ponieważ w kotlety są z bardzo
sycących składników nie polecam do nich ziemniaków czy ryżu,
raczej kalafiora, puree z marchewki albo kasze gryczaną plus
gotowane warzywa. Buraczki w roli sałatki świetnie się sprawdzają,
ale ja bym wszystko jadła z buraczkami.
Miłej niedzieli!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę uprzejmie o zwięźle i na temat:)